Szczerze mówiąc szłam niechętnie. Pomimo iż lubię tę opowieść, to pierwsza część była całkiem przeciętna. Tym razem szłam ze względu na bratanicę.. i jestem bardzo mile zaskoczona. Pomimo, iż jest to bajka to jako osoba dorosła miałam o czym myśleć podczas filmu i po seansie. Bardzo mądry przekaz! Polecam dla dużych i małych. :)
Zgadzam się ,druga część jest lepsza pod względem fabuły jak i gry aktorskiej :)
Mam podobne odczucia. Długo nie oglądałam drugiej części, bo pierwsza mnie trochę rozczarowała. Tymczasem dwójka przestaje stać w rozkroku między oryginałem a nową historią (oczywiście z nawiązaniami) i wychodzi jej to na dobre. Nie wiem, czemu tak się temu filmowi oberwało od krytyków. Tylko z zakończeniem mam pewien problem, ale nie będę pisać, żeby nie spojlerować.
A mnie film poważnie zawiódł. Moi ulubieńcy odgrywają tutaj znikomą rolę, a prócz tego jeszcze Alicja, która w pierwszej części coś przynajmniej robiła, tutaj nie robi nic i nic zrobić w sumie nie może - poza jeszcze większym bałaganem, który już zapanował w Krainie Czarów. Ostatnio Alicja ją ratowała, tym razem o mało ją nie zniszczyła. Poza tym co to za bzdury, że przeszłości nie zmienisz? Do cholery! To jest Kraina Czarów! Tu wszystko jest możliwe! A co się podziało z "wiarą w siedem niemożliwych rzeczy" i wiarą w dokonywanie niemożliwego? No i ten głupi Czas - egoista, próżniak, cham, nie raczy powiedzieć Alicji tego, co jej potrzeba i pośrednio odpowiada za cały ten bałagan. Jednym słowem - zniszczyli piękny przekaz poprzedniego filmu i choć film nie jest zły, to jednak zdecydowanie gorszy od poprzednika.
Cóż, kwestia gustu. Fakt też, że na pierwszą część szłam z wysokimi oczekiwaniami, a za drugą zabierałam się z niskimi, może stąd to pozytywne zaskoczenie ;) A to, że przeszłości nie da się zmienić, wydaje mi się akurat bardzo kanonicznym przekazem bajkowym (nie Alicji akurat, tylko baśni w ogóle, no ale właśnie dla mnie kluczem do bawienia się na tym filmie było pozbycie się oczekiwań co do wierności pierwowzorowi).
Wiadomo, że w prawdziwym świecie przeszłości nie zmienisz, ale wydaje mi się, że Kraina Czarów nie podlega prawom świata normalnego. Prócz tego w pierwszej części mówią nam o tym, że jeśli się wierzy i jest się zdeterminowanym, można dokonać tego, co inni uważają za szaleństwo lub niemożliwe. A tu co? Okazuje się, że trzeba przestać walczyć o to, co inni uważają za szalone lub niemożliwe, bo to jest niemożliwe. Uważam to za zakłamanie i zaprzeczanie temu, co pokazali w pierwszej części. No i zakończenie - Alicja powinna zostać w Krainie Czarów, zabrać tam matkę i być z Kapelusznikiem, a nie takie coś!
Z zakończeniem się zgodzę - nie wysilili się, polecieli kalką, miałam nadzieję, że wymyślą coś nowego. Już to przecież widzieliśmy (a poza tym scenarzyści chyba zapomnieli, że Alicja miała jeszcze siostrę ;) ).To dla mnie największy zarzut dla filmu.
No właśnie, bo już pierwsza część kończy się tym, że Alicja wypłynęła w świat szukać przygód i własnego miejsca na ziemi. A tu znowu robi to samo. Nie wysilili się, naprawdę się nie wysilili. Ano właśnie, przecież Alicja miała starszą siostrę i jakoś nie umieli jej pokazać w drugiej części. Mamy więc rozumieć, że tylko Alicja zajmowała się matką? Siostra nie raczyła tego zrobić? I nie raczyła im pomóc w kłopotach finansowych? Kolejny zarzut wobec tego filmu.
Czas jest po prostu rozpieszczony...wszystko mu wolne,uchodzi na sucho...Czasu nie zatrzymasz.A tu Alicja omal nie zatrzymała czasu,zniszczyła Krainę Czarów a to wszystko dla Kapelusznika (Kapelutka) w imię przyjażni :-) Zdziwił mnie jego wygląd jako dziecka - śliczny dzieciaczek - a potem klaun - czy ktoś wie dlaczego? :-D
W sumie to bardzo dobre określenie, że Czas jest rozpieszczony i uważa, że wszystko mu wolno. Osobiście to mi si3 właśnie nie podoba - najpierw Alicja ratuje Krainę Czarów, a potem o mało jej nie niszczy. A wszystko dlatego, że Czas jej nie chciał pomóc i nie raczył być z nią tak szczery, aby jej wszystko należycie wyjaśnić, a także tak głupi, że zakochał się w Czerwonej Królowej. A co do wyglądu Kapelusznika mam pewną teorię. Mianowicie taką, że jako dziecko Kapelusznik miał radość w sercu i nadzieję, że ojciec go zaakceptuje takim, jakim jest. Z wiekiem stawał się coraz bardziej zgorzkniały tracąc tę nadzieję i ukrywał smutek pod maską ironicznego śmiechu i głupich żartów. Taka moja teoria.
Przekaz jest, ale czy trafi do odbiorców? Jedno kłamstwo, zły uczynek, ma takie tragiczne konsekwencje. W bajce jak to w bajce kończy się z przytupem i dobrze. W życiu już nie. W życiu już nie...