Kolega ma rację. Konsekwencją tego "defektu" jest "najszpetniejszy uśmiech Hollywood", ni-to lubieżny, ni-to debilny, ni-to nonszalancki, ot, taki ... mimiczny wypadek. Obleśne grymasidło...
Lepiej bym tego nie ujął. Jako nastolatka czy jeszczcze dwudziestoparolatka to można było ją niby pod kokietkę podciągnąć.
Ale dorosła aktorka z takim grymasidłem jest skończona.