Sherlock w wykonaniu Kellena jest Sherlockiem specyficznym, bo z 90-tką na karku i widmem Alzheimera. Nie porównywałabym go z klasyczną wersją historii z detektywem myślącym 200 km/h. To jest świadoma przeróbka i wszelkie porównania z bardziej standardowymi wersjami powodują nieporozumienia. Osobiście podziwiam Kellena po 70-tce, że odważył się dodatkowo postarzyć o lat 20. Poza tym naprawdę CHCIAŁABYM być w takiej formie w wieku lat 93 - jego Holmes zwalnia już, ale nadal kombinuje i stara się być niezależny.
Jak dla mnie jest to film o oswajaniu starości (podobnie jak ostre dowcipy o rozsypywaniu się w drobny mak i zawałach w serialu 'Vicious'/'Złośliwcy'). Razem z faktem, że czasami nie jesteś w stanie podnieść się z własnego łóżka, a listę zakupów najlepiej byłoby wytatuować sobie na brzuchu.
'Reszty nie widziałem' - no to nadrabiaj, bo możesz się zdziwić, co jeszcze ma Gandalf w zanadrzu.
Uwaga dla homofobów - wątki gejowskie pojawiają się w 'Kapłanie miłości', 'A orkiestra grała dalej', 'Balladzie o małym Jo', 'Piętnie', 'Bogach i potworach' i 'Vicious'. 'Pięknej i Bestii' nie rachuję, bo nie widziałam.
Uwaga dla antyfaszystów - wątki nazistowskie są w filmach 'Twierdza', 'Ryszard III', 'Piętno', 'Uczeń szatana', 'X-men'.
Uwaga dla niepełnosprawnych - 'Walter' i 'Walter i June' są o mieszkańcu zakładu dla niepełnosprawnych umysłowo (notabene znakomita rola, ale ciężka jak diabli).
W 'Nigdylandii' zresztą Gabriel Finch też żyje we własnym świecie, ale to film o wiele bardziej ciepły i optymistyczny.
We "Władcy pierścieni" zagrał Sean'a Connery'ego. Dobrze zagrał, bo cały czas jestem przekonany, że to Connery zagrał Gandalfa.
Gandalfa zagrał rewelacyjnie. Miał tę charyzmę, której oczekiwałem a jednocześnie tę dobrotliwość w oku i szorstkość w walce. Bardzo dobrze też pasował mi do roli Magneto