Miał jak dla mnie najbardziej charakterystyczny głos i ta przemowa na koniec o tradycji.
Ależ to smutne, że nie doczekał premiery i zmarł nie mając świadomości zagrania w najlepszej polskiej komedii. Jeszcze smutniejsze jest to, że nie miał szansy zobaczyć reakcji widzów na jeden z najbardziej wzruszających monologów w polskim kinie...
Czy nie grał przypadkiem w "Niedaleko Warszawy" z 54?