Vivien Leigh przyszła na świat w malowniczym Dardżylingu w, należących wówczas do Wielkiej Brytanii, Indiach jako Vivian Mary Hartley dnia 5 listopada 1913 roku. Śliczna dziewczynka o kręcących się włosach i zielono-niebieskich oczach dała się zapamiętać swojej matce Gertrude jako dziecko, które nie było śpiące. Nie oznacza to, aby Vivian przeszkadzała swojej matce nieustannym płaczem, czy była niegrzeczna. Dziewczynka uwielbiała wpatrywać się we wszystko, co się wokół niej działo. W wieku 3 lat, kiedy miał miejsce jej pierwszy, aczkolwiek dziecinny występ, mała miała zaśpiewać pewną piosenką. Z impetem stanęła przed swoją mini-publicznością i powiedziała, że nie będzie śpiewać, ale recytować.
Tuż po zakończeni I wojny światowej Vivian wraz z rodzicami po raz pierwszy odwiedziła swoją ojczyznę. Wychowana w głęboko wierzącej rodzinie matka Vivian, Gerturde, postanawia, że mała zacznie uczyć się w przyklasztornej szkole. Jako najmłodsza uczennica, a miała wówczas 6 lat, zostaje zostawiona na długie miesiące w całkowicie obcym jej miejscu, a na pocieszenie siostry zakonne postanawiają pójść na odstępstwo od twardych reguł i pozwalają jej jako jedynej wziąć do pokoju kotka, by dziecko czuło się mniej opuszczone. Vivian szybko zaprzyjaźnia się z o 2,5 roku starszą
Maureen O'Sullivan. Obie dziewczynki występują w wystawianych w klasztornym teatrze sztukach. W plebiscycie na najładniejszą uczennicę Vivian zdobywa pierwsze miejsce,
Maureen jest tuż za nią.
Po trwającej blisko 1,5 roku rozłące rodzice postanawiają spędzić ze swoją jedyną pociechą choćby kilka chwil. Zabierają ją na sztukę do teatru. To właśnie tam Vivian jako kilkuletnia dziewczynka uległa czarowi tego magicznego miejsca. Zobaczyła tę sztukę jeszcze kilkanaście razy. Co ważniejsze wiedziała, co chce w życiu robić. Odkryła swoje powołanie. Po powrocie do klasztoru, spytana, kim chce zostać w przyszłości, odpowiada: "Zostanę wspaniałą aktorką.". Już wtedy na jaw wychodzi jej nieodłączna odtąd cecha charakteru - determinacja. Powiedziała nie "chciałabym", ale "zostanę", co więcej nie jakąś tam aktorką. Vivian wiedziała, że będzie wspaniałą aktorką.
Vivian zmieniła swoją szkołę na kilka innych w różnych krajach. Dzięki tym wojażom stała się prawdziwą damą, co więcej ujawniła wielkie zdolności lingwistyczne. Efektem jej kilkuletniej nauki była biegła znajomość języka niemieckiego, francuskiego, włoskiego i rosyjskiego. Vivian w przyszłości właśnie dzięki tym umiejętnościom mogła dubbingować własne filmy na potrzeby innych krajów.
Jedna z nauczycielek Vivian powiedziała jej, że "przy odrobinie pracy, mon enfant (tłum. moje dziecko), czeka cię przyszłość na scenie". Świadoma swoich atutów i pełna determinacji w dążeniu do ziszczenia swoich marzeń, Vivian solidnie nad sobą pracuje.
Mając 18 lat poznała 30-letniego prawnika Herberta Leigh Holman. Powiedziała przyjaciółce, że zamierza wyjść za niego za mąż. Ta stwierdziła, że Leigh ma zamiar lada dzień ustalić datę ślubu z inną. To nie zniechęciło ślicznej nastolatki. Rzeczywiście, za kilka dni Leigh porzucił swoją oblubienicę, a już 20 grudnia 1932 roku Vivian została jego żoną. O ile przed ślubem Vivian nie wspominała, że zamierza na poważnie trudnić się profesją aktorki, wspomina teraz o tym swemu mężowi. Ten nie jest zachwycony, ale ma nadzieję, że ta fascynacja szybko jego młodej żonie przejdzie. Dlatego zezwala jej na naukę w Royal Academy of Arts.
Życie miało przynieść jej podobne do tego, co spotkało Scarlett O'Harę w książce
Margaret Mitchell, a czego nie ma w filmie "
Przeminęło z wiatrem", losy. Pod koniec zimy 1933 roku Vivian odkryła, że jest w ciąży. W czerwcu, kiedy Leigh uznał to za konieczne, musiała porzucić teatr aż do rozwiązania. 12 października podczas bardzo trudnego porodu na świat przyszła dziewczynka, mała Suzanne. Ciężki połóg zniechęcił ją do macierzyństwa. Jedno jest pewne - Vivian była zbyt niedojrzała, by zostać matką. Sama wciąż pozostawała dzieckiem, trudno jej więc było zamienić się w opiekunkę małej, bezbronnej istotki.
Po pewnym czasie Vivian udało się wrócić do ukochanego teatru. Jednocześnie poznała
Johna Gliddona, który postanowił zająć się jej karierą. Vivian zaczęła pracę modelki (w 1934 roku jej zdjęcia pojawiły się magazynie "Vogue"), ponadto zadebiutowała w filmie. Viv zagrała drobną rolę w "
The Village Squire". Potem, w roku 1935, były jeszcze dwa filmy, ale przełom nadszedł właśnie na deskach teatru. Ponieważ była mało doświadczona, ale niezwykle piękna, dostała rolę w "The Mask of Virtue". Jej występ oczarował publiczność i krytykę. I nie tylko uroda młodej Vivian była tego powodem. Wróżono jej karierę. Na drugi dzień jej twarz trafiła na pierwsze strony gazet. Angielski producent filmowy i reżyser węgierskiego pochodzenia,
Alexander Korda, zwrócił na nią uwagę i tym samym podpisał z nią kontrakt filmowy, który dawał jej także możliwość pozostania w teatrze. Vivian zmieniła także literę "a" w swoim imieniu na "e" i jako pseudonim artystyczny upatrzyła sobie imię męża. Tak narodziła się Vivien Leigh.
W tym samym czasie w pewnej sztuce Vivien zobaczyła średniego wzrostu bruneta, znanego już w Wielkiej Brytanii aktora filmowego i teatralnego,
Laurence'a Oliviera. I tym razem Vivien powiedziała przyjaciółce, że pewnego dnia go poślubi. Ta była oszołomiona - w końcu Viv miała dziecko i męża.
Olivier także nie był stanu wolnego. Co więcej, jego żona
Jill Esmond była w ciąży. Także
Olivier zauważył Vivien.
Kiedy spędzał wraz z żoną wakacje na Capri, Vivien postanowiła także pojechać do Włoch. Ponieważ Leigh nie mógł ruszyć się z domu, wysłał z nią swego przyjaciela, Oswalda Frewena. Vivien udała się oczywiście na Capri i tam spędziła kilka dni w towarzystwie
Oliviera i jego żony. Po powrocie
Larry zaczął udzielać jej lekcji aktorstwa. Ani Leigh, ani
Jill nie domyślali się, że między tymi dwojga płonie ogień miłości.
W 1937 Vivien w końcu doczekała się kolejnych ról filmowych. Wystąpiła u boku
Conrada Veidta w filmie "
Dark Journey". Stworzyła także duet z
Rexem Harrisonem w "
Burzy w szklance wody". Kolejnym jej filmem była "
Wyspa w płomieniach", gdzie po raz pierwszy zagrała wspólnie z
Larry'm. Ich romans już kwitł. Niebawem
Olivier opuścił
Jill, a Vivien swojego męża. Zamieszkali razem. Na planie filmu powiedzieli
Kordzie, że muszą wyjawić mu sekret. "Jesteśmy w sobie zakochani. "-wyznali.
Alex uśmiechnął się i powiedział: "Przecież każdy to wie.".
Pod koniec 1936 roku Vivien wyjechała z mężem na narty. Podczas niefortunnego upadku uszkodziła sobie kostkę i z nogą w gipsie przeleżała kilkanaście dni. Aby zabić nudę, sięgnęła po bijącą rekordy popularności książkę
Margaret Mitchell, "
Przeminęło z wiatrem". Vivien pokochała ją i przeczytała jednym tchem. Przemierzając kolejne strony lektury była coraz bardziej pewna, że jest wymarzoną Scarlett O'Harą. Kiedy dowiedziała się, że za oceanem
David O. Selznick przygotowuje się do ekranizacji powieści
Mitchell, postanowiła zrobić wszystko, by zagrać główną rolę. Mało kto wierzył w jej powodzenie. Nikt nie wątpił w jej talent, ale faktem było, że Vivien była znana tylko w Wielkiej Brytanii, i to od niedawna. O rolę Scarlett ubiegały się największe i najbardziej znane gwiazdy Hollywoodu. Ona jednak nigdy nie straciła wiary w swój sukces.
Tymczasem prosiła męża, aby dał jej rozwód. Ten jednak kochał ją teraz naprawdę mocno i głęboko wierzył, że związek z
Olivierem jest dla Viv tylko chwilowym kaprysem. Wciąż czekał na jej powrót. Nie wiedział, że jego żona ubóstwia aktora. Vivien wyidealizowała postać
Larry'ego. Widziała w nim niemal bóstwo.
Rex Harrison wspomniał, że wspomnieć przy niej imię
Oliviera było niczym mówić w obecności Maryi Dziewicy o Jezusie.
Mimo że małżeństwo Vivien i Holmana rozpadło się, pozostał on jej wielkim przyjacielem. Po swoim wyjeździe do USA pisała do niego listy, a ich stosunki stały się bardzo bliskie w późniejszych latach. Vivien przysyłała mu prezenty z różnych okazji, pisała o swoich sekretach, pytała o zdanie. Rzadko między byłymi małżonkami ma miejsce tak pokojowe rozstanie.
W roku 1938 zagrała w dwóch filmach. Pierwszy z nich to produkcja stworzona przy współpracy
Charlesa Laughtona i
Alexandra Kordy, "
Zaułek św. Marcina". Vivien po raz drugi spotkała się na planie z
Rexem Harrisonem, partnerował jej także sam
Laughton, wówczas już zdobywca Oscara. Viv wcieliła się w rolę Libby, dziewczyny znikąd, która ma duże możliwości aktorskie i próbuje zrobić karierę. Drugi obraz, "
Jankes w Oksfordzie", powstał dzięki współpracy filmowców brytyjskich i MGM. Vivien po raz pierwszy zagrała u boku
Roberta Taylora. Zagrała Elsę Craddock, zabawną i kuszącą uwodzicielkę. Na planie spotkała także dawną przyjaciółkę z klasztoru,
Maureen O'Sullivan, która tworzyła udany związek małżeński z
Johnem Farrow (oboje są rodzicami aktorki
Mii).
Tymczasem jej ukochany
Larry dostał propozycję od samego
Williama Wylera. Świetny reżyser, święcący triumfy dzięki świeżo zakończonym filmie z
Bette Davis i
Henry Fondą w rolach głównych, "
Jezebel - Dzieje grzesznicy" miał otworzyć
Olivierowi drzwi do kariery w Stanach, dzięki udziale w ekranizacji powieści
Emily Brontë, "
Wichrowe wzgórza".
Larry był bardzo rad z tej propozycji, ale oboje z Vivien chcieli, by, obok
Oliviera w głównej roli Heathcliffa, wystąpiła też Viv jako główna bohaterka, Cathy. Ponieważ jednak Vivien nie cieszyła się taką popularnością, jak jej partner,
Wyler zaproponował jej drugoplanową rolę Isabelli. Vivien, która nigdy nie zadowalała się "okruchami ze stołu", odmówiła.
Wyler miał jej powiedzieć, że nigdy nie dostanie lepszej roli na debiut w Hollywood. Vivien jednak czuła, że to ona ma rację i wybrała własne rozwiązanie.
Pod koniec 1938 roku opuściła, tak jak
Olivier, Wielką Brytanię i popłynęła do Stanów Zjednoczonych. W tajemnicy przed
Gliddonem swoje sprawy za oceanem powierzyła
Myronowi Selznickowi, bratu
Davida, producenta "
Przeminęło z wiatrem". Vivien ubiegała się o rolę Scarlett, ale dotychczas
Selznick zdawał się być niezbyt zainteresowany jej osobą.
Dopiero 10 grudnia 1938 roku, kiedy, nie mając obsadzonych wszystkich głównych ról
Selznick przystąpił do kręcenia scen niewymagających udziału głównych aktorów, Vivien,
Olivier i
Myron Selznick odwiedzili plan "
Przeminęło z wiatrem". Kręcono sceny pożaru Atlanty, w której udział brali dublerzy Retta i Scarlett. Viv była celowo ucharakteryzowana tak, by wyglądała jak książkowa postać opisana przez
Margaret Mitchell.
Myron podszedł do brata w towarzystwie dwojga Brytyjczyków i powiedział, pokazując mu Vivien : "Geniuszu, poznaj swoją Scarlett O'Harę".
Selznick był nią oczarowany. Tak jak reżyser, wówczas nieusunięty jeszcze z produkcji
George Cukor. Po godzinie 23. Vivien została poproszona o mały test. Nieco zdenerwowana, przeczytała swoją rolę, przeszła też testy przy próbnych zdjęciach. W Boże Narodzenie, na przyjęciu, w tajemnicy powiadomili ją, że została wybrana. Sekret ujawniono dopiero w styczniu 1939 roku, co wywołało mieszane uczucia. Wiele zatwardziałych kobiet południa okazało swoje oburzenie na wieść, że symbol kobiecości ich regionu zagra Brytyjka. Bardziej kompromisowi raczyli dodać, że lepsza Brytyjka niż Jankeska.
Selznick miał także swego rodzaju wroga w
Olivierze - zakochana w nim na zabój Vivien chciała widywać ukochanego jak najczęściej tylko mogła. Oboje jednak wciąż nie mieli rozwodu, mieli za to dzieci, które porzucili.
Selznick chciał, by jego Scarlett była czysta i dziewicza, więc przez cały okres kręcenia kazał strzec Vivien jak własnego oka w głowie.
Rozłąka z
Olivierem sprawiła, że Vivien marzyła o jak najszybszym zakończeniu zdjęć. Atmosfera na planie nie była do końca przyjemna. Nie oznacza to jednak, że, tak jak to stwierdzało wielu plotkarzy, grający główne role aktorzy nie mogli na siebie patrzeć. Vivien bardzo lubiła
Olivię de Havilland, zresztą z wzajemnością. Wielu biografów Viv zalicza tę świetną aktorkę do grona przyjaciół Vivien. Znalazła także wspólny język z
Leslie Howardem, także Brytyjczykiem i także człowiekiem teatru. Świetnie też rozumiała się z
Clarkiem Gable'm. W czasie przerwy zdjęciowej, czasami przy udziale
Olivii de Havilland, grali w gry planszowe.
Clark odwiedził też Vivien na planie jej kolejnego filmu, "
Pożegnalnego walca".
Faktem jest, że okoliczności, w jakich
Clark Gable poznał Vivien Leigh nie były najprzyjemniejsze.
Selznick umówił ich na spotkanie, jednak Vivien spóźniała się. Po dwóch godzinach
Clark był wściekły i powiedział: "Jeżeli tak pracują Anglicy, to nie chcę z nią grać". Potem poszedł się przejść, nadal zły jak diabli. Kiedy wrócił, Vivien nadal nie było. Clarence Bull, który współpracował na planie jako fotograf odkrył, że spotkanie ustalono na dwie godziny później.
Clark nadal czekał i dodał: "Myślę, że chyba rzucę w diabli ten cały film, jeżeli mam z nią pracować!". Nagle dobiegł ich ciepły, kobiecy głos. "Zgadzam się z panem, panie
Gable. Gdybym była mężczyzną, powiedziałabym tej Vivien Leigh, żeby zabierała się z powrotem do Anglii i wynosiła się stąd" (tu padło mocniejsze określenie). Bull mówił potem, że kiedy
Clark poznał Vivien, złość minęła mu w oka mgnieniu, a później owinęła go sobie "wokół swojego malutkiego palca".
Clark miał mu powiedzieć "Do diabła, miałeś rację, ona jest urocza!".
Vivien jednak miała inne powody, by czuć się rozczarowaną.
George Cukor, który był początkowo reżyserem filmu, w czasie kręcenia scen na balu dobroczynnym, kiedy Scarlett jest w żałobie po Karolu został zwolniony. Plotki, które obiegały świat głosiły, że to
Clark odpowiada za odsunięcie
Cukora od produkcji. Prawda jednak była taka, że między
Cukorem a
Selznickiem doszło do kłótni. Kłopoty ze scenariuszem sprawiły, że
George zażądał natychmiastowego powrotu do scenariusza
Sidneya Howarda, który nie podobał się
Selznickowi.
George powiedział, że nie podpisze się pod słabym filmem. W ten sposób został odsunięty od pracy nad filmem, któremu poświęcił wiele miesięcy ciężkiej pracy.
Selznick wybrał na jego zastępstwo
Victora Fleminga, który, i tu zaczyna się rola
Clarka, był dobrym kolegą
Gable'a i ten cenił sobie współpracę z nim. Z Vivien natomiast
Fleming zupełnie nie umiał postępować. Wulgarnym słownictwem często doprowadzał ją do łez. Nie pozwalał jej także, by wzorowała się przede wszystkim na literaturze
Mitchell (Viv nosiła ze sobą cały czas egzemplarz książki "
Przeminęło z wiatrem" i przed każdą sceną czytała jej odpowiednik zawarty w pierwowzorze). Pracę osłodziła jej możliwość wyjazdu do Nowego Jorku i zobaczenia
Oliviera, który wówczas występował na Broadwayu.
W 1940 roku otrzymała nominację do Oscara, a 27 lutego tego samego roku z rąk
Spencera Tracy odebrała nagrodę Akademii Filmowej dla najlepszej aktorki w roli głównej.
Larry musiał zadowolić się nominacją za rolę w "
Wichrowych wzgórzach". Teraz to Vivien była wielką gwiazdą. Otrzymała też nagrodę filmowych krytyków z Nowego Jorku oraz tytuł najlepszej aktorki od National Board of Review. Niebawem otrzymała też rozwód i 31 sierpnia w sekrecie poślubiła
Oliviera.
David O. Selznick chciał czerpać dochody ze swojej nowo odkrytej gwiazdy. Miał nadzieję, i wydawało mu się to całkiem normalne, że teraz pozycja Vivien w świecie filmowym będzie się tylko umacniała. Pomylił się jednak, gdyż Vivien nie zamierzała pójść w ślady
Janet Gaynor czy
Ingrid Bergman. Uważała się nadal przede wszystkim za aktorkę teatru. Siedmioletni kontrakt z
Selznickiem podpisała tylko dlatego, że było to jedyne wyjście, by zagrać Scarlett. Nie znosiła jednak Hollywood i nie chciała być elementem tego świata. Dlatego przyjmowała role bardzo wybiórczo. Po "
Pożegnalnym walcu", którego nakręciła będąc "wypożyczoną" od
Selznicka przez MGM, zagrała w filmie
Alexandra Kordy, gdzie wreszcie mogła zagrać główne role z
Olivierem. "
Lady Hamilton" odniosła umiarkowany sukces. Vivien poświęciła się teatrowi.
Na plan wróciła w ekranizacji sztuki
George'a Bernarda Shawa "
Cezar i Kleopatra". Partnerował jej
Claude Rains. Na planie zdarzyło się jednak nieszczęście. Reżyser,
Gabriel Pascal, nie był zadowolony ze sceny w której Vivien bije niewolnika, dlatego kazał nakręcić ją ponownie. W czasie realizacji poślizgnęła się i upadła. Była w ciąży. I chociaż nie stwierdzono żadnych złamań, poroniła. Nie mogła tego przebaczyć
Pascalowi.
Wtedy właśnie zaczęły się wielkie kłopoty ze zdrowiem Vivien. Depresja przerodziła się w pierwsze symptomy maniakalnej depresji. Vivien odmówiła leczenia i postanowiła zająć się teatrem. Niezbyt dobre recenzje za "
Cezara i Kleopatrę" na pewno miały jakieś znaczenie. W 1948 zagrała jednak w ekranizacji "
Anny Kareniny".
Vivien unikała fleszy i blichtru. Mimo to zależało jej na udziale w kilku produkcjach. Pierwszą z nich był debiut reżyserski
Oliviera, film o władcy angielskim Henryku V. Vivien marzyła, by zagrać Katherine, ale kontrakt z
Selznickiem uniemożliwiał jej udział w tym filmie, więc, ku swojej wielkiej złości, musiała oddać tę rolę
Renee Asherson. Kolejnym filmem, w którym bardzo chciała wystąpić, był także wyreżyserowany przez jej męża "
Hamlet". Marzyła o roli Ofelii. Współproducenci uznali, że nie jest wystarczająco młoda do tej roli, a
Olivier, czym przysporzył sobie kłopotów z żoną, nie walczył o jej udział. Sam otrzymał za tytułową rolę swojego jedynego aktorskiego Oscara.
Niebawem wpadła jej w ręce sztuka
Tennessee Williamsa, "
Tramwaj zwany pożądaniem". Vivien z wielką determinacją, niczym jak przed 10 laty o rolę Scarlett O'Hary, walczyła, by zagrać Blanche Dubois. Scenicznym przedstawieniem pokierował jej mąż. Jednocześnie na Broadwayu
Elia Kazan odnosił wielkie sukcesy dzięki swojej inscenizacji sztuki
Williamsa, z
Jessicą Tandy w roli Blanche. Zapadła decyzja o utworzeniu ekranizacji "
Tramwaju...". Reżyserem został
Kazan. Miał też nadzieję, że obsadzi wszystkich głównych aktorów, którzy pracowali przy jego scenicznej wersji. Vivien wyraziła swoje zainteresowanie rolą Blanche, a i producenci woleli ją niż
Jessicę Tandy.
Kazan miał wątpliwości - wiedział, że Vivien jest chora. Ona jednak wykazała się ogromnym profesjonalizmem - swoją ciężką chorobę, ataki maniakalnej depresji, stawała się tłumić i większość osób nie miała pojęcia, jak poważny jest jej stan. Reszta obsady z Broadwayu zgodnie z życzeniem reżysera została niezmieniona.
Vivien i
Marlon Brando stali się ulubieńcami prasy. Dziennikarzy ciekawiło, jakie relacje są między dwojgiem tak różnych postaci. Oboje jednak potrafili się dogadać.
Marlon bardzo cenił talent Viv i był dla niej pełen szacunku, gdyż widział, jak z trudem pokonuje chorobę i daje z siebie wszystko, by zagrać jak najlepiej mimo kłopotów ze zdrowiem. Ponadto oboje łączyła pogarda dla Hollywoodu.
Rola Blanche okazała się dla Vivien destruktywna. Skomplikowana osobowość i choroba Blanche oraz sposób, w jaki Vivien w nią się zagłębiła, pogorszyły jej stan psychiczny. Mimo, że rola ta przyniosła jej drugiego Oscara, przekreśliła szansę na powrót do zdrowia.
Stan Vivien sprawił, że jej małżeństwo z
Olivierem zaczęło się rozpadać. W 1953 roku Vivien wyjechała do Cejlonu, by kręcić film "
Ścieżka słoni". Miała kilka ataków maniakalnej depresji. Przeżyła też romans z
Peterem Finchem, którego w swoim stanie myliła z
Larry'm. W końcu producenci zrezygnowali z jej usług i zastąpiła ją
Elizabeth Taylor. Triumfy na scenie nie poprawiały jej stanu psychicznego. Gwoździem do trumny okazało się kolejne poronienie. W 1956 roku w wieku 42 lat Vivien spodziewała się dziecka, jednak straciła je. Miał to być chłopiec. Niebawem
Olivier opuścił Vivien dla młodszej od niego o 22 lat aktorki
Joan Plowright. Miał z nią troje dzieci.
Odejście
Oliviera było dla Vivien ogromnym ciosem. Nie przestała go zresztą kochać do końca życia. Dała mu rozwód, nie chcąc stać na drodze jego planom małżeńskim. W 1961 roku ich małżeństwo przeszło do historii, a Vivien wzięła na siebie winę za jego rozpad. Pocieszeniem okazał się być kochający ją od lat skrycie
Jack Merivale, młodszy od niej o 3 lata. Pokochał ją, kiedy poznali się w 1940 roku przy pracy nad "Romeo i Julią", którą to sztukę Vivien i
Olivier wystawiali w USA z kiepskim powodzeniem.
Wkrótce
Jack i Vivien zamieszkali razem. Viv odnalazła także pociechę w ramionach córki Suzanne i jej dzieci. Czerpała z życia i cieszyła się ze swoich wnucząt. Zbliżyła się także do pierwszego męża. Leigh Holman i Vivien przyjaźnili się zresztą od lat.
W latach 60. pojawiła się na ekranie tylko dwukrotnie. Najpierw w ekranizacji jedynej powieści
Tennessee Williamsa, grając tytułową rolę w "
Rzymskiej wiośnie Pani Stone". Ponadto, dwa lata przed śmiercią, wzięła udział w produkcji "
Statku szaleńców", tworząc ostatnią, wybitną rolę u boku
Simone Signoret (z którą zresztą się zaprzyjaźniła) i
Lee Marvina.
O ile choroba psychiczna była dla Vivien prawdziwym ciężarem, teraz na jej drodze ku stabilizacji stanęła kolejna dolegliwość - gruźlica. Odkryta wiele lat wcześniej, dotychczas nie wydawała się być tak wielkim zagrożeniem. Przez te wszystkie lata Vivien ignorowała jednak ostrzeżenia lekarzy - nie rzuciła palenia, mając świadomość, jak bardzo jest ono szkodliwe. Jej stan pogorszył się w maju 1967 roku. Do końca martwiła się o swojego przyjaciela, umierającego
Spencera Tracy. Sama zgasła niewiele czasu po nim. Zmarła na gruźlicę 7 lipca 1967 roku.