Claire i Jamie organizują sobie życie od nowa w Karolinie Północnej w czasach rewolucji amerykańskiej. Tymczasem Brianna i Roger dokonują szokującego odkrycia.
Pomijając fakt, że odcinki coraz bardziej wleką i zaczynam w trakcie oglądania czytać gazetę to w 2 odcinku Claire doprowadza do irytacji swoim idealistycznym charakterem.
Przyjaciela pozwolili powieści bo wiedzieli że nie da się zrobić ale niewolników chcą wyzwalać narażając życie swoje i swojej wspaniałomyślnej...
Postać Claire jest już tak irytująca i wkurzająca, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Praktycznie w każdym odcinku wpędza swego męża albo kogoś innego w kłopoty. W 18 wieku chce walczyć o prawa niewolników i zbawiać świat… Gdybym miał tak wkurzającą osobę jak ta Claire w swojej rodzinie, to kijem bym ją pogonił.